Minął już ponad rok, odkąd nasza rodzina stała się czteroosobowa.
Moja kochana kruszynka dwa miesiące temu skończyła rok. Nie mam pojęcia, kiedy ten rok przeleciał. Przecież ja przed chwilą byłam w ciąży! I niedawno to było takie bezbronne maleństwo! A teraz biega w koło mnie z podwędzoną tubką kremu do rąk i wyszczerza te sześć swoich słodkich ząbków
Oj tak, bardzo szybko minął ten rok. Stanowczo za szybko!
Był to niezwykły rok. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że był łatwy i zawsze przyjazny. Był to naprawdę trudny rok, obfity w skrajne emocje i przeżycia. Rok z najmniejszą ilością przespanych godzin w moim życiu Rok wyzwań i poszerzania wachlarza swoich możliwości
Rok, którego nie zamieniłabym za nic w świecie!
Po mimo nie do końca łatwego i luźnego okresu naszego życia, w którym przyszła na świat nasza córka – w życiu nie zmieniłabym decyzji . Może i owszem, było by prościej nieco później, na przykład gdy już stałby nasz dom. Może wtedy byłoby mniej pracy, problemów. Więcej czasu. Ale kto to wie, kiedy jest najlepszy moment? Czy w ogóle byłby lepszy moment?
Ze wszystkim daliśmy radę, żyjemy, i jesteśmy bardzo szczęśliwi. I tylko to się liczy! Nela wniosła w nasze życie mnóstwo radości, uśmiechu, szczęścia i wiele, wiele więcej. W końcu – im nas więcej tym weselej!
Nie chcę Wam przez to powiedzieć – idźcie i rozmnażajcie się, nie zwlekajcie Nie, nie, nie. Chcę Wam jedynie pokazać, że jeśli macie jakiś cel, marzenie – nigdy nie będzie idealnego momentu na jego realizację. Zawsze będzie coś nie tak. Zbyt mało czasu, pieniędzy. Za dużo zmartwień, niedogodności. Ale wiecznie odkładając ten cel – niczego nie osiągniemy.
Więc zamiast szukać coraz to nowych wymówek, zróbmy to. Spróbujmy. Zaryzykujmy. Włóżmy w to całe swoje serce. A nóż się uda!